Artykuly
ufo





KONTROWERSYJNE UPROWADZENIA


Opisane poniżej bliskie spotkania trzeciego stopnia (typ G) to jedne z najdziwniejszych przypadków jakie zostały zarejestrowane w światowej ufologii.

Wrzesień 1961, około północy, Whitfield, New Hampshire.

Uczestnikami przedziwnego wydarzenia było międzyrasowe małżeństwo z New Hampshire, Betty i Barney Hill. Jechali właśnie do domu autostradą numer 5 przez Góry Białe, gdy nagle zobaczyli dziwne światło na niebie, poruszające się po linii łamanej. Leciało ono za nimi przez kilka mil. Barney wysiadł z samochodu i obejrzał przedmiot przez lornetkę. Zobaczył pojazd w kształcie dysku, wielkości około dwudziestu metrów, z czerwonym światłem i rzędem okien z boku. Przerażona para szybko odjechała. Usłyszeli wówczas dziwne, brzęczące odgłosy i stwierdzili, że samochód wibruje. Nagle poczuli senność, a gdy wrócili do normalnego stanu, stwierdzili, że znajdują się pięć mil na południe od miejsca dziwnego wydarzenia. Zauważyli także, że upłynęły już dwie godziny.

Hillowie nikomu nie opowiedzieli o swojej przygodzie, poza kilkoma znajomymi, ale zadziwiająca luka w pamięci wywołała u Barneya rozstrój nerwowy, a nawet wrzód żołądka. Betty miewała przerażające sny o statkach kosmicznych. Barney rozpoczął leczenie psychiatryczne i w rezultacie w grudniu 1963 roku trafił do znanego psychiatry doktora Beniamina Simona. Po dwóch miesiącach doktorowi Simonowi udało się rozwikłać tajemnicę po wprowadzeniu pacjentów w stan głębokiej hipnozy. Badano ich oddzielnie, jednak opowiadania, których wysłuchano, nie różniły się od siebie znacząco.

Podczas hipnozy przypomnieli sobie, że gdy brzęczenie ustało, znaleźli się na bocznej drodze, gdzie zatrzymała ich grupa humanoidów. Zostali przez nią wciągnięci po rampie na pokład statku kosmicznego. Porywacze byli niewysocy (poniżej półtora metra), mieli szarawą skórę, duże, skośne oczy, prawie niewidoczne nosy i szczeliniaste usta. Ich głowy były trójkątne, duże czaszki zwężały się stopniowo w spiczaste brody. Istoty komunikowały się między sobą, wydając dziwne dźwięki, które w jakiś dziwny sposób tłumaczone były w myślach Hillów na angielski.

Zaprowadzono ich do oddzielnych, jaskrawo oświetlonych ?pokojów badawczych" i położono na ?stołach operacyjnych". Stworzenia zbadały pachwinę i sztuczne zęby Barneya. Od Betty pobrano próbki włosów, paznokci, a badający osobnik się zaskoczony, kiedy jej naturalnych zębów nie udało się wyjąć tak jak Barneyowi. Następnie poinformowało badanych, że zapomną o zdarzeniu, i wrzucono ich na powrót do samochodu.

Należy zauważyć, że wielu psychiatrów nie akceptuje regresji hipnotycznej jako skutecznej metody uzyskiwania wiarygodnych dowodów.

5 listopada 1975, dzień, Snowflake, Arizona

Travis Walton, lat dwadzieścia trzy, jechał razem z sześcioma innymi członkami prywatnej ekipy drwali ciężarówką, kiedy nagle wszyscy spostrzegli pojazd w kształcie talerza, wiszący w powietrzu około dwudziestu metrów od drogi. Zatrzymali się, a Walton wysiadł i podszedł do obiektu, który zaczął się poruszać, wydając ?brzęczący, wysoki" dźwięk. Walton przykucnął za belką. Wówczas uderzyła go wiązka światła z dolnej części UFO i, zgodnie z raportami świadków, ?odrzuciło go na kilka metrów do tyłu". Sam zainteresowany stwierdził później, że ?poczuł rodzaj szoku elektrycznego i stracił przytomność". Pozostali w panice odjechali ciężarówką ?tak szybko, jak tylko mogli".

Pięciodniowe poszukiwania Waltona przez oddział policji szeryfa nie dały rezultatu. Krewni znaleźli go w budce telefonicznej przy autostradzie, skąd do nich zadzwonił.. Stwierdził potem, że przez cały ten czas przebywał na pokładzie UFO, choć przytomny był tylko przez kilka godzin. Obudził się w pokoju o metalowych ścianach, który wziął za ?szpital". Jego koszula była rozpięta, a na klatce piersiowej leżało ?coś", co nie było nigdzie przymocowane. Zobaczył trzech ?obcych" ? o wzroście około półtora metra, łysych, o kredowobiałej skórze, niewielkiej twarzy, której większość zajmowały duże, brązowe oczy, ubranych w pomarańczowo-brunatne kombinezony. Przerażony, zrzucił z siebie przedmiot i odepchnął ?obcych", a oni opuścili pokój nie mówiąc ani słowa. Następnie wszedł osobnik o bardziej ?ludzkim" wyglądzie, ubrany w biały uniform i ?przezroczysty, kulisty hełm". Miał około metra osiemdziesięciu centymetrów wzrostu, ?jasnobrązowe włosy" i ?zielono-orzechowe oczy". Uśmiechał się spokojnie, patrząc na szarpiącego się Waltona.

Zaprowadził go do mniejszego pokoju ?piętro niżej", gdzie trzech innych ?ludzkich" nałożyło mu na twarz przezroczystą, miękką, pasującą jak ulał maskę z przyczepioną czarną kulką, ?podobną do maski tlenowej", ale bez rur. Walton stracił przytomność i obudził się na środku autostrady, widząc jak UFO ?wzlatuje prosto w górę".

Zdania ekspertów od UFO są podzielone co do autentyczności opisywanych zdarzeń. Travis Walton jeszcze przez długi okres borykał się z problemami emocjonalnymi co może świadczyć o prawdziwości jego zeznań.

15-16 października 1957, 1:00, w pobliżu San Francisco de Sales, stan Minas Gerais, Brazylia

Antonio Villas Boas, lat dwadzieścia trzy, brazylijski prosty rolnik, często pracował na swojej farmie nocą. Wieczorami 5 i 14 października obserwował wraz z bratem dziwne, jasne światła, latające im nad głowami, za pierwszym razem nad domem, za drugim razem nad polem.

Nocą z 15 na 16 października Boas orał ziemię traktorem, kiedy około 1:00 zobaczył ?jaśniejący, jajowaty przedmiot, lecący w jego kierunku z przerażającą szybkością". Statek kosmiczny mający około dziesięciu metrów długości i siedmiu szerokości przez chwilę unosił się bezpośrednio nad nim, a potem wylądował tuż obok. W chwili gdy spod maszyny wyłoniły się trzy nogi, na których spoczęła, światła i silnik traktora zgasły. Następnie z UFO wysiadł o czterech humanoidów w hełmach, którzy wciągnęli go siłą po drabinie na pokład statku.

Przeprowadzono go przez kilka pokoi o ?wypolerowanych, srebrzystych metalowych ścianach", oświetlonych fluoryzującymi, białymi lampkami. Jeden z pokoi wyposażony był w ?dziwnego kształtu" stół i klika obrotowych krzeseł z białego metalu. Porywacze ubrani byli w jasnoszare, ciasne kombinezony. Razem z hełmami byli mniej więcej tego samego wzrostu co Boas (metr sześćdziesiąt pięć centymetrów). Od hełmów, przez które nie było widać twarzy poza dużymi, niebieskimi oczami, odchodziły ?po trzy okrągłe srebrzyste rury", dochodzące do uniformu. Choć Boas nie stwierdził na kombinezonach żadnych ?garbów" ani wybrzuszeń, mogących stanowić aparat oddechowy, wydawały się one pokrywać ciała pasażerów UFO całkowicie, od stóp do hełmów.

Wprowadzono go do małego pokoju, w którym stała jedynie duża ?kanap", pokryta grubym, miękkim materiałem. Porywacze przystawili do jego brody grubą, gumową rurkę, prowadzącą do dużej butli i pobrali mu krew. Operacja ta pozostawiła blizny, widoczne jeszcze kilka tygodni po incydencie. Pasażerowie UFO wydawali się niezdolni ani do porozumiewania się z Boasem, ani nawet do rozumienia go, a między sobą komunikowali się za pomocą dziwnych, ?szczekliwych" odgłosów. Przygotowując Boasa do następnego etapu eksperymentów, humanoidy siłą rozebrały go do naga i natarły płynem. Wówczas do pomieszczenia weszła ?kobieta", także całkowicie naga. Jej włosy były jasne i sięgały do połowy szyi, skóra biała, oczy duże, niebieskie i skośne. Sięgała Boasowi tylko do ramienia i miała wąskie wargi, mały nos i uszy, wąskie biodra, ?wysokie i szeroko rozstawione piersi", szerokie uda, normalne palce, stopy i paznokcie. Najdziwniejsza była jej trójkątna twarz, zwężająca się gwałtownie w spiczasty podbródek. Również niezwykły był krwistoczerwony kolor jej włosów łonowych i pod pachami. Mimo to Boas opisał jej ciało jako ?znacznie piękniejsze niż jakiejkolwiek kobiety, którą znałem dotychczas".

Odbyli stosunek płciowy, który Boas opisuje ?normalny akt (...) zachowywała się dokładnie tak jak każda inna kobieta". Przed odejściem pokazała palcem na swój brzuch, potem na Boasa i w górę, w kierunku nieba, co on zrozumiał jako odniesienie do ich przyszłego pozaziemskiego dziecka. ?Potrzebny im byłem jako dobry ogier, by poprawić rasę" ? stwierdził później.

Oddano mu następnie ubranie i jeszcze raz oprowadzono po statku, po czym wypuszczono na zewnątrz, a UFO wzniosło się i ?odleciało jak pocisk" poza zasięg wzroku. Boas, który na jego pokładzie spędził ponad cztery godziny, opowiedział swoją historię najpierw brazylijskiemu dziennikarzowi, a potem ? od przysięgą ? doktorowi Olavo Fontesowi z Rio de Janeiro. Został przez nich dokładnie przepytany, ale ani na jotę nie odstąpił od swojej wersji. Lekarska analiza doktora Fontesa wykazała możliwość skażenia promieniotwórczego organizmu Boasa, a także autentyczność blizny na jego brodzie.

http://www.bartekcis.user.icpnet.pl/st5.htm <- abypobrac filmik o ufo.
Według mnie jest to jeden z najlepszych dowodów na
prawdziwość istnienia UFO.



UFO NAD POLSKĄ

Pierwsze przypadki pobytu w Polsce przedstawicieli nieznanych cywilizacji odnotowano już w latach 50-tych, jednak fala zainteresowania tą tematyką rozpoczęła się dopiero dwadzieścia lat później. W różnych miastach Polski zaczęły zawiązywać się grupy ludzi, których łączyło zainteresowanie problematyką UFO. W prasie pojawiało się coraz więcej materiałów o tematyce pozaziemskich cywilizacji.

Na czele największej w Polsce organizacji ufologicznej, a mianowicie Grupy Badań NOL w Krakowie, stoi Bronisław Rzepecki z Krakowa. Jego osobiste archiwum liczy ponad 1500 przypadków, z czego jedną piątą zakwalifikowano jako UFO czyli wykluczono meteory, sondy meteorologiczne, zjawiska świetlne itp. W jednej czwartej tych przypadków doszło do bliskich spotkań... Obecnie Pan Bronisław powoli wycofuje się z czynnej działalności ufologicznej, a całą swą wiedzę i zdobyte doświadczenia stara się przekazać ludziom młodym.

Tylko w nielicznych przypadkach obcy pozostawiają nam pamiątki swej bytności. Jednym z namacalnych dowodów była metalowa rurka z opiłkami w środku, którą 17 grudnia 1980 roku zgubiła eskadra UFO nad wsią Szklarnią w byłym woj. Zamojskim. Rurkę znaleźli miejscowi mieszkańcy następnego dnia, w ściętej lodem ziemi. Mimo panującego dookoła siarczystego mrozu, była nadal gorąca. Miała 15 cm długości 3,3 cm średnicy. Nie dało się jej przeciąć ani piłą, ani palnikiem. Po kilku dniach tajemnicza rurka trafiła do jednej z jednostek wojskowych, gdzie miała być dokładnie zbadana.

W niewiadomy sposób znikła z kasy pancernej jednego z oficerów. Nigdy już nie udało się jej odnaleźć. A przecież najprawdopodobniej był to fragment statku kosmicznego istot pozaziemskich.


Wylatowo

Niezwykłe zjawiska występujące od wielu lat w Wylatowie, wiosce usytuowanej między Strzelnem a Gnieznem, w województwie kujawsko-pomorskim skłaniają mnie do postawienia hipotezy, że w tym akurat miejscu chodzi nie tyle o obiekty latające w tradycyjnym dla ufologii sensie, ile o zjawiska wywoływane przez grawitację, które nie potrzebują aerodynamicznych form, jednocześnie przenikając materię.

Zjawisk tych nie można analizować kawałek po kawałku. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że w swoim zasięgu mają one globalny charakter (dotychczas piktogramy powstały w około 70 krajach na świecie) i dotyczą praktycznie wszystkich dziedzin wiedzy: począwszy od folklorystyki i religii a skończywszy na etnologii, technice mikrofal, fizyce molekularnej, aż po parapsychologię.

W miejscowości tej mamy najprawdopodobniej możliwość obserwacji (poza powstającymi pięknymi piktogramami w zbożu) otwartego stale "okna" czy też "wrót" do innych rzeczywistości. Świadczą o tym między innymi obiekty, które rejestrujemy na błonach fotograficznych, aparatach cyfrowych oraz kamerach video, zarówno w porze dziennej jak i nocnej. Wszystko wskazuje na to, że obiekty te mogą być jednocześnie obiektami fizycznymi a jednocześnie instrumentariami ustanawiania kontaktów między różnymi rzeczywistościami czy też stanami istnienia. Pozostaje nadal zagadką, czy wykorzystują je inteligencje z przyszłości ziemi, innych planet lub wymiarów, czy też istoty ze światów równoległych.

W ostatecznym rozrachunku ich niesamowita aktywność w rejonie Wylatowa sprowadza się generalnie do manipulacji czasoprzestrzenią.

Uwiecznione na barwnych fotografiach efekty "mgły" wskazywałyby na dokonywanie się tam tranzytu międzywymiarowego. Pojawianie się w naszej czterowymiarowej rzeczywistości form bytu z innych wymiarów często poprzedzają niezwykłe formacje "mgieł", "chmur", i "pary", będące jakąś nieznaną nam formą inteligentnej energii. Niewątpliwie mają na to wpływ również warunki meteorologiczne w aspekcie materializacji tych obiektów. Potwierdzają to relacje całego świata.

Postaci "z mgły" lub "pary" wyłaniające się z nicości znane są w literaturze poświęconej UFO. Znane są tam pod pojęciem projekcji obiektywnej, chodzi o tzw. dwuwymiarowe płaskie wizje widoczne "w białych obłokach". Fotografie (także wykonane w technice cyfrowej) potwierdzają, że istnieje ośrodek (biały obłok energii), jak i medium czyli, obiekt na tle nieba, który może być projektorem, będąc jednocześnie niewidocznym dla ludzkiego oka.

Jak fizycznie wyjaśnić "projekcje obiektywne"? Mogą one być pewnym rodzajem holografii nieznanej ludzkiej technice, chociaż wydaje się, że nie są to projekcje w znaczeniu psychologicznym, lecz zjawiska przestrzenne, niekoniecznie materialnego charakteru dające się zmierzyć. Charakterystyczną cechą jest fakt, że znikają z ludzkich oczu jak obraz telewizyjny po wyłączeniu odbiornika.

Być może są zbudowanym polem siłowym w formie fal świetlnych, które w wyniku równoważnego promieniowania cząsteczkowego tworzą obraz.

Czy w trakcie tej manipulacji (kimkolwiek są jej autorzy) rozszerzone zostają możliwości ludzkiej percepcji? Czy u części obserwatorów nastąpiła zmiana wrażliwości widzenia, polegającego na postrzeganiu fal świetlnych o zmniejszonej lub też zwiększonej częstotliwości chociażby o kilka herców?

Być może inteligencja ta próbuje poznać nasze wyobrażenia i kopiuje je w formie obiektywnej projekcji.

Być może analizuje naszą wiedzę, nasze myśli, wyobrażenia, fantazje, może "przekształca" nas, szczególnie psychicznie, a być może także fizycznie.

Niewidoczne dla ludzkiego oka niewielkie obiekty (zarejestrowane na fotografiach oraz cyfrowych kamerach video) służą najprawdopodobniej do penetracji i obserwacji, natomiast stały most otwarty nad polem Pana Filipczaka i Pana Sucholasa jest przejściem tranzytowym łączącym rzeczywistość, w której żyjemy z innymi płaszczyznami bytowania.

Nie należy wykluczyć ewentualności, że most ten stworzyły inteligencje ze światów równoległych, koegzystujących z naszym czterowymiarowym Wszechświatem.

Hipoteza światów równoległych zajmuje poczesne miejsce w fizyce i podtrzymują ją najwybitniejsi teoretycy. Gdy prześledzimy ich wywody to nabierzemy pewności, że w niedalekiej przyszłości muszą paść paradygmaty tzw. oficjalnej nauki. Pozorną zagadką pozostaje fakt, że nie wszystkie zjawiska postrzegane są przez ludzi, natomiast rejestruje je aparatura elektroniczna.

Nie wolno zapominać jak niedoskonałe jest ludzkie oko, które widzi tylko mały wycinek spektrum drgań elektromagnetycznych. Nie zapominajmy, że nie widzimy fal radiowych, promieni gamma, promienie roentgenowskich, ultrafioletowych, podczerwonych itd., itp.

Przypomnijmy, że prędkość rozchodzenia się fali - sygnału - jest uzależniona od rodzaju środowiska, w którym się rozchodzi. Czym środowisko gęstsze - tym prędkość rozchodzenia się fali mniejsza, i jest ona szybciej pochłaniana. Analogicznie - im większa częstotliwość drgań elektromagnetycznych tym szybsze rozprzestrzenianie się sygnału zarówno w czasie jak i w przestrzeni. Dźwięk czy barwa to tylko określona długość fali.

Zmysły ludzkie (oczy i uszy) są ograniczone. Ludzkie oko widzi w zakresie od 3,8x1014 do 7,5x1414 Hz. Ludzkie ucho słyszy dźwięki o częstotliwości od 16 do 20000 Hz. Światło widzialne przez nasze oczy zajmuje maleńki wycinek szerokiego widma drgań elektromagnetycznych, od 1 Hz (1 Hz - 1 drgnięcie x 1 sekunda) do 1023 Hz (długość fali - jedna miliardowa mikrona).

Ogromną rolę odgrywa również nieporównywalna technologiczna różnica dzieląca nasz świat od hipotetycznych przyszłych lub istniejących do nas paralelnie wysoko rozwiniętych form bytu.

Prowadzone od kilkudziesięciu lat badania przez jednego z najwybitniejszych fizyków Rosji - prof. Mikołaja Kozyriewa dowodzą, że czas posiada pewną zmienną, którą uczony nazwał "gęstością czasu" lub też "intensywnością czasu".

Kozyriew twierdzi, że istnieje wiele czynników, które w naszym środowisku wpływają na czas. Zgodnie z nimi latem gęstość czasu ulega zmianie w stosunkowo szerokim zakresie, co jest uzależnione od określonych porą roku procesów biologicznych. Jeżeli Kozyriew ma rację, to istnieje możliwość, że substancje a także procesy biologiczne wpływają na siebie za pośrednictwem czasu. Dlatego też w naturze (także w procesie wzrostu roślin) czas musiałby zarówno ulegać rozciągnięciu jak i być tworzony na nowo. Badania te rzucają możliwość innego spojrzenia na powstające głównie w okresie letnim, na całym świecie, kręgi i piktogramy w zbożu (uczony twierdzi ponadto, że bezczasowe przenoszenie informacji jest zgodne z twierdzeniami szczególnej teorii względności, a czas fizyczny istnieje tylko w naszej świadomości).

Jeżeli czas istniałby na wszystkich poziomach bytowania (także w naszym kontinuum) może stanowić rodzaj "łącza" czy też "tunelu" pomiędzy naszym wszechświatem a usytuowanymi na wyższych poziomach, subtelnymi płaszczyznami inteligencji.

Taki hipotetyczny "tunel" między innymi w Wylatowie łączył by wszystkie wszechświaty, zatem jakiekolwiek zmiany w jakiejkolwiek sferze bytowania wywierały by zmiany w pozostałych rzeczywistościach.

Obserwowane od dziesięcioleci zjawiska w rejonie Wylatowa, o których opowiadają starsi ludzie (obserwacje kul świetlnych i obiektów) a także fenomeny, które obserwowałem osobiście (zarejestrowałem na fotografiach oraz filmach video) w ciągu ostatnich czterech lat, zdają się potwierdzać postawione hipotezy. Kilkanaście zdumiewających fotografii, które wykonałem w Wylatowie a także filmy video w technice cyfrowej, na których zarejestrowałem przeloty kul oraz niezwykle szybkich obiektów niewidocznych dla oka (zarówno w porze dziennej jak i nocnej) to moim zdaniem dowody na to, że nad obszarem Wylatowa dzieje się coś niezwykłego i zdumiewającego.

Jaki sens mają spektakularne wydarzenia w Wylatowie, polegające między innymi na tworzeniu piktogramów w zbożu a także zjawiska im towarzyszące?

Na podstawie relacji świadków (zarówno z Wylatowa jak i z całego świata) opisujących kontakty z inteligencjami pozaziemskimi, wynika wyraźnie, że powodem ich obecności w takich miejscach jak Wylatowo, jest jakiś bardzo ważny powód, mający niewątpliwie na celu badanie naszej kultury i cywilizacji.

Nie możemy dziś powiedzieć czy podobne zjawiska, występować będą w przyszłości, czy rozszerzą się, a jeżeli tak to w jakim kierunku? W końcu nasz udział w nich jest bierny.

Cieszymy się z każdej nowej obserwacji, fotografii, nagrania video, kolejnego piktogramu. Porównujemy typologię zjawisk, co w efekcie powinno nam też w bliższej albo też dalszej przyszłości umożliwić zdobycie dowodów na związek (albo też jego brak) tych zdumiewających fenomenów z powstawaniem piktogramów, które same w sobie są czymś fantastycznym, pełne finezji, piękna, i subtelności obrazu przekazującego coś naszym zmysłom. Czy zrozumiemy kiedyś taką formę kontaktu?

Obawiam się, że zależy to nie tylko od nas...

Wąski most, po którym ludzka istota zmierza ku samorealizacji spoczywa na filarach antropogenezy, którymi są: słowo, myśl oraz indywidualizm. W oparciu o nie stawiamy sobie wszyscy najbardziej znane z ludzkich pytań - dlaczego? dlaczego Wylatowo?. To zasadnicze pytanie nasuwa kolejne - o przyczynę. Te pytania rodzą następne pytania.

Mija czwarty rok kontynuacji niezwykłych wydarzeń w Wylatowie. Dzisiaj możemy dokonać porównań, zestawień i nie powinniśmy dłużej przypisywać tych zdarzeń siłom natury, chociaż mają one jakiś udział w omawianych fenomenach. Próbujemy znaleźć ich wyjaśnienie, ale trzeba uczciwie przyznać, że nie rozwialiśmy wątpliwości, które drzemią w każdych z nas.

Próbujemy poznać prawdziwe przyczyny, zróżnicować wydarzenia i oceniać realia fizyczne. Wydaje się, że potrzeba nam tylko trochę odwagi, aby zajrzeć za kulisy i skierować wzrok poza linię horyzontu. Czy wobec nadzwyczajnych wydarzeń w Wylatowie mamy inny wybór?

Proces powstawania piktogramów oraz zjawiska towarzyszące należy dokładnie zanalizować i badać jako całość. Nie chodzi już o to, że tak ważne i niewątpliwie bardzo istotne dla historii ludzkości zagadnienie, pozostawiono nielicznym badaczom prywatnym. Wszystkie dane, którymi dysponujemy trzeba opublikować i udostępnić nauce. Naukowcy powinni prowadzić wolne od uprzedzeń, krytyczne badania, zgodnie z granicami wyznaczonymi przez naukowe instrumentarium. Nie należy tego typu zjawisk traktować jako nieważnych z punktu widzenia nauki, czyli niegodnych badań. To tylko przesadnie nadgorliwi dziennikarze i samozwańczy irracjonaliści potrafią ośmieszać fenomen, nie dając w zamian żadnego racjonalnego wytłumaczenia w myśl zasady - śmiać się z tego, czego się nie rozumie. Wydaje się, że inteligencja egzystująca w Wylatowie nie zważa na to dziwaczne zachowanie stawiając nam nowe zagadki i pytania.

Musimy pogodzić się z tym, że zjawisk zachodzących nad wsią Wylatowo nie da się wyjaśnić przy pomocy obecnej wiedzy naukowej. Jeżeli są to inteligencje z innych wymiarów, to nie należy oczekiwać, że uda się je harmonijnie włączyć do naszego stosunkowo ograniczonego zasobu wiedzy o świecie materialnym i psychologii. Kimkolwiek są twórcy piktogramów, niewątpliwie prowadzą wielokierunkowy staranny naukowy rekonesans (włącznie ze skanowaniem ludzkich myśli, odczuć, emocji, poglądów itp.). Metoda naukowa ma za zadanie prowadzenie obserwacji i badań bez ingerencji w dany układ. Zwłaszcza badania socjologiczne wymagają tak rygorystycznych metod.

Ogólnie można zatem uznać, że niemożliwe jest obserwowanie danego systemu, bez jakiegokolwiek oddziaływania na niego. Powstałe z tego powodu zniekształcenia fałszują wyniki obserwacji, dlatego doświadczeni obserwatorzy starają się do minimum ograniczyć ewentualny wpływ na badany system. Z wyżej przedstawionych powodów wynika, że inteligencje znajdujące się na wysokim poziomie rozwoju nie nawiążą zapewne żadnego oficjalnego kontaktu z nami. Im większy dystans dzieli je od nas tym bardziej wiarygodne wyniki badań.

Chcąc osiągnąć następny szczebel ewolucji, ludzkość musi wejść na nową drogę - drogę poznania. Inni podążyli już nią przed nami. Czekają, obserwują i mają nadzieję, że ludzkość przetrwa, pozostając w harmonii ze strategią Stworzenia.

Komu te hipotezy mogą wydawać się pewnego rodzaju science-fiction, temu należy uzmysłowić, że zjawisk tego typu nie można i nie wolno mierzyć miarą naukowego, sztampowego myślenia.

Gdyby opisy zjawisk zachodzących w Wylatowie a także w innych miejscach na ziemi, zgadzały się z teoriami sceptycznych uczonych, moglibyśmy porzucić tezę o działaniu inteligencji z innych płaszczyzn bytu.

A że tak nie jest, muszą to być zatem inteligencje reprezentujące właściwości i zachowania, których ortodoksyjny establishment naukowy nie jest w stanie uznać.

Wiele przemawia za tym, iż jednym z elementów działalności twórców piktogramów (kimkolwiek oni by nie byli) jest zachęcenie do świadomej współpracy cywilizacji ludzkiej, znajdującej się na określonym poziomie rozwoju.

Najwyższy zatem czas byśmy przyjęli to zaproszenie do wstąpienia na drogi prowadzące do harmonii z Całością. Jedna z takich dróg zaczyna się w Wylatowie.

Istnieje wiele hipotez na omawiany przeze mnie temat. Trudno założyć, że moje są właściwe. Może problem zachodzących w Wylatowie zjawisk, doprowadzi w końcu do ich ujednolicenia i nawiązania kontaktu z inteligencjami je wywołującymi. Być może hipotezy wskażą kierunek nawiązania kontaktu.


UFO nad Emilcinem

Jest to relacja z najbardziej niezwykłego i dziwnego bliskiego spotkania z UFO w Polsce.

Sprawa ta zbulwersowała Polskę w 1979 roku, 71 ? letni rolnik, Jan Wolski, mieszkaniec wsi Emilcin nieopodal Opola Lubelskiego, przeżył bliskie spotkanie z UFO. Jadąc na pole, na jednej z leśnych polanek zauważył unoszący się w powietrzu na wysokości 4-5 metrów srebrzysty obiekt o kształcie prostopadłościanu. Nie było w nim żadnych okien. Pod nim na trawie leżała niewielka platforma. Nagle stanął na niej ?ktoś" i przyjazny gestem zaprosił do środka ? opowiada Wolski. Podszedł bliżej i stanął na platformie. Błyskawicznie poderwała się do góry i po chwili znalazł się wewnątrz obiektu.

Wnętrze całe było czarne. W kabinie nie spostrzegł żadnych przełączników, wskaźników albo lampek kontrolnych. Była tu tylko niewielka ławeczka. Dookoła krzątali się ?dziwni ludzie". Byli trochę niżsi niż ziemianie, mieli ciemnozielone twarze. Jedynym ubraniem był czarno-szary, obcisły strój pokrywający całe ciało. Nie było na nim żadnych guzików ani suwaków. Mieli skośne oczy a usta przypominały cienką, bezbarwną kreskę. Każdy z palców otoczony był obwódką, jakby zielonym źdźbłem trawy. Rozmawiali ze sobą w nieznanym języku ? mówił. Wolskiego zaskoczyło tempo dialogu: ?wydawało mi się niemożliwe, żeby sami siebie rozumieli".

W pewnym momencie do pomieszczenia, gdzie przebywał Wolski wszedł ktoś ważniejszy, bo obcy wyraźnie uspokoili się i ucichli. Pokazując na migi zmusili go, aby się rozebrał. Później dotykał go ?jakimiś dwoma dużymi talerzami w różnych częściach ciała". W tym samym czasie pozostali jedli ?coś potwornie przezroczystego, przypominającego lód"

Po kilku minutach ?badania' pozwolono mu się ponownie ubrać. Wizyta była najwyraźniej skończona. Wolski opowiada dalej: ?Odwróciłem się przodem do istot w czarnych ubiorach, ?zdjąłem czapkę i powiedziałem wyraźnie: ?do widzenia". A oni też jakby wszyscy się kłaniali. Zresztą byli dla mnie cały czas uprzejmi. Chcieli mnie nawet nakarmić jakimiś dziwnymi soplami, ale ja już chciałem wracać do domu. Bez kłopotów zjechałem pomostem kilka metrów w dół. Wsiadłem Na wóz i myślałem tylko o tym, jak najprędzej dojechać do domu i opowiedzieć wszystkim o tym co mnie spotkało.

Kiedy po pół godzinie pojechał w to miejsce wraz ze swoim synem, po tajemniczym obiekcie nie był ani śladu. Odlatujący obiekt widział jedynie pięcioletni chłopak z Emilcina.

Kilkanaście minut przed spotkaniem z UFO Jana Wolskiego, kilku innych mieszkańców Emilcina słyszał dziwny głos określony jako ?okropny huk" albo dźwięk ?jak spod ziemi wydobyty".

Obcy pozostawili mnóstwo śladów swej obecności w postaci odciśniętych śladów stóp.

Kosmiczni goście nad Wisłą

Przypadek Jana Wolskiego z Emilcina w woj. Lubelskim jest najsłynniejszym przypadkiem wizyty UFO w Polsce, lecz nie jedynym. Niemal do klasyki przeszła data 20 sierpnia 1979 roku. Tamtego dnia nad Polską pojawiła się ognista kula. Przybyła z głębi kosmosu i szybko przemieszczała się północy na południe kraju. Widziało ją prawie 200 świadków, głównie z terenu Trójmiasta i Mazur.

- To coś leciało szybciej niż samoloty lecące na dużej wysokości ale nieporównywalnie wolniej niż meteory ? opowiadał Wiesław Białkowski z Olsztyna. - Świecący punkt rósł w oczach i coraz bardziej raził. Zaczął iskrzyć. Jasny punkt zaczął się wydłużać i pryskać coraz większą ilością iskier. W końcu przedmiot rozpadł się na dziesiątki tysięcy rozżarzonych punkcików, które stopniowo gasły, aż zupełnie znikły na tle ciemnego horyzontu. W kulminacyjnym momencie zjawisko przypominało żółto-czerwony fajerwerk, jaki można oglądać podczas pokazów ogni sztucznych.

Po raz ostatni tajemnicza kula widziana była w okolicach Sandomierza. Chwilę później zgasła. Leciała na wysokości około 80-100 kilometrów z prędkością 10-12 km/s. Podobna kula widoczna była nad Gdańskiem tydzień później. Naukowcy tłumaczyli oba fakty jako przeloty wielkich meteorytów, tzw. bolidów. Jednak wyjaśnienia te nie przekonały zwykłych ludzi, tym bardziej i ufologów. Ci ostatni zbierali coraz więcej relacji o niezwykłych zachowaniach w związku z pojawieniem się obu obiektów. Kilka osób widziało tajemniczy obiekt w odległości zaledwie kilkuset metrów od siebie, kilku kierowców przeżyło oddziaływanie niewidocznej siły, która próbowała zatrzymać ich samochód albo zepchnąć z obranego kierunku. Do dziś nie ma dowodów, czy rzeczywiście był to bolid czy coś zupełnie innego...


UFO w Chałupach

Dwa lata później 8 sierpnia UFO przyleciało do nadmorskich Chałup. Około godz. 18.15 pan Z idący nadmorską ścieżką zauważył dwie ciemno ubrane dziwne istoty. Nagle uświadomił sobie, że to nie są ludzie. Mieli około pół metra wzrostu, w kombinezonach przypominających płetwonurków, ciemnozielonych, lśniących jakby naoliwionych. Stanęli na ścieżce zagradzając mu drogę. Po chwili dostrzegł za krzakami jakieś 20 merów dalej dyskoidalny wydłużony obiekt, srebrzystej lśniącej barwy otoczony taką samą mgiełką jak te istoty. Na pierwszy rzut oka podobny był do pestki od śliwki widzianej z profilu ? wydłużony w poziomie dyskoidalny kształt barwy lekko przymglonej rtęci, bez żadnych rzucających się w oczy szczegółów, bez drzwi, okien, anten, nóg.

Zaobserwowane istoty były identyczne. Głowy ich świadek widział tylko z przodu. Twarze oliwkowozielone, duże ciemne, lekko skośne oczy. Zamiast nosa lekkie wygarbienie i coś jakby dwie dziurki. W miejscu ust znajdowała siępozioma szczelina.

Około 18.45 świadek zaalarmował znajomych z plaży i razem z dużą grupą innych osób udał się na miejsce zdarzenia. Tu stwierdzono na piasku 7 okrągłych śladów o średnicy 30 i głębokości 15 centymetrów. Siedem śladów tworzyło nieregularny siedmiokąt. Najprawdopodobniej NOL w Chałupach lądował dwukrotnie.


UFO nad Nadarzycami

Do jednego z najbardziej intrygujących zdarzeń doszło przed kilku laty na poligonie w Nadarzycach - kiedyś strategicznego odcinka Wału Pomorskiego, dzisiaj jednego z wielu wojskowych lotnisk. Wieczorem, 7 października 1994 roku, przyleciało tam UFO.

- Tej nocy panował w jednostce spokój - twierdzą żołnierze. - Nie było szkolenia. Czuwały jedynie służby dyżurne poligonu i te służby zobaczyły UFO. Zbliżający się obiekt nie był wcale zbyt mały, przypominał ognistą kulę - raz się zbliżał, raz oddalał. Czasami wielka świetlna plama dzieliła się na dwie lub trzy mniejsze. Służby dyżurne zameldowały o nie zidentyfikowanym obiekcie nad poligonem.

Podobne są relacje cywili mieszkających nieopodal jednostki: - Obiekt przybierał różne formy. Chwilami przypominał kwadrat, trójką, potem elipsę. Jego kształt zdradzały rozmieszczone na obrysie kule. Było ich dwanaście, wszystkie tej samej wielkości, jakby przezroczyste, a w środku trzynasta, większa od pozostałych. UFO było w ruchu, odpływało i powracało, znikało i pojawiało się znowu.

Najprawdopodobniej w tym samym czasie nie ustalono po dziś dzień obiekty pojawiły się na ekranie wojskowych radarów w Pile. Ogłoszono alarm, w powietrze wzbiły się dwa samoloty bojowe. Podobno zniknęły na kilka minut z ekranów monitorów, kiedy pojawiły się w bezpośrednim sąsiedztwie obiektu. W tym samym czasie pokładowe urządzenia nawigacyjne zaczęły wariować, a silniki samolotów tracić swą moc.

Wojsko do tej pory nie ujawniło szczegółów tamtego wieczoru. Nie wiemy, co zawisło nad poligonem w Nadarzycach. Utajnione są meldunki pilotów, którzy tamtego wieczora wzbili się w powietrze a nawet ich nazwiska, to samo dotyczy rzekomo wykonanych na poligonie zdjęć.


Spotkania z UFO

2 lipca 1947, Roswell, Nowy Meksyk Na ranczu rozbiło się UFO. Znaleziono ciała 4 bądź 5 humanoidów. 7 lipca 1948, Meksyk
Katastrofa UFO - jedno ciało humanoidy. 6 grudnia 1950 roku, granica Stanów Zjednoczonych z Meksykiem Na granicy USA i Meksyku po przebyciu długiej drogi w atmosferze rozbił się pojazd kosmiczny. Do czasu przybycia ekipy wojskowej szczątki niemal całkowicie się spopieliły. Pozostałości statku przetransportowano na teren poligonu AEC w Sandia w Nowym Meksyku, gdzie poddano je dalszym badaniom. Możliwe, że w poszukiwaniach brały udział także jednostki wojskowe Meksyku. Marzec, 1953 rok, samolot DC-6, lot z Weka Island do Los Angeles Pilot samolotu powiadomił przez radio lotnisko w Los Angeles, że jest atakowany przez 3 świecące kule. Po chwili łączność została przerwana i samolot zniknął wraz z 20 pasażerami i 5-osobowa załogą na pokładzie.
Koniec kwietnia, 1953 rok, samolot DC-6 W trakcie lotu międzynarodowego samolot rozbił się po spostrzeżeniu niezidentyfikowanych świateł. 24 czerwca 1953 roku, myśliwiec F-94C Samolot w pełni przygotowany do walki wystartował z Opis Basen przylądku Od. Miął za zadanie zbadać niezidentyfikowany obiekt namierzony na radarze przez kontrole naziemna. Myśliwiec zbliżył się do niego. Było to jasne światło lecące na wysokości półtora tysiąca stóp w kierunku wschodnim. W chwili gdy jego pilot - kapitan Ja mes Suggs - uzbroił działo samolot nagle uległ całkowitej awarii. Myśliwiec zaczął spadać, jednak Suggs zdążył się katapultować. Lecz drugi pilot - porucznik Robert Barkoff zginął, gdy myśliwiec uderzył w ziemie.
25 listopada 1953 roku, myśliwiec F-89 Porucznik Feli Moncla i oficer radiolokacji Robert Wilson wystartowali z Kincros Rai Bas w celu zestrzelenia spodka zauważonego nad granica z Kanada. Obiekt na ekranach radarów przypominał chaotycznie poruszający się punkt. Według meldunków porucznika był to duży statek kosmiczny unoszący się na wysokości ok. 8000 stóp. Jednak po chwili wydarzyło się cos prawie absolutnie niemożliwego. Oficerowie radiolokacji obserwowali na ekranach radarów, jak UFO nagle rusza z prędkością kilkakrotnie większa od prędkości dźwięku w stronę myśliwca. W jednej chwili oba punkty połączyły się w jedno, a zamiast głosu pilotów były tylko jakieś dziwne zakłócenia. 1953 rok
Pilot wojskowego helikoptera doniósł o rozbitym spodku o średnicy około 25 metrów i o ciałach humanoidów wzrostu ok. 120 cm. Wszystkie szczątki wraz z ciałami przewieziono do bazy lotniczej w Longley. 1953 rok
Pilot ujawnił, ze widział jak w hangarze bazy Wright Patterson wyladowywano ciala humanoidów lezace w pudlach z lodem. Miały duże głowy, ich wzrost nie przekraczał metra. 16 maja 1962, pojazd Merkury, załoga: Cooper Cooper przelatując nad Hawajami na specjalnej częstotliwości odebrał glosy rozmawiające w obcym języku. Po dokładnym przebadaniu zapisu rozmowy na taśmie okazało się, ze nie był to żaden z ziemskich języków ! Lecąc nad Australia widział olbrzymie UFO, widoczne także z Ziemi. 3 czerwca 1964, pojazd Gemini 4, załoga: McDivitt, White O mało nie zderzyli się ze srebrzystym cylindrem (jakby cygaro), za którym ciągnął się święcący ogon. Obiekt ten został przez nich sfotografowany. 4 grudnia 1965, pojazd Gemini 7, załoga: Boran, Lovell Sfotografowali olbrzymie UFO lecące za nimi wraz z jego układem napędowym w czasie gdy leciał za nimi 3 czerwca 1966, pojazd Gemini 9, załoga: Stafford, Cernan Personel naziemny oraz załoga statku obserwowała UFO towarzyszące członowi załogowemu od samego startu 18 lipca 1966, pojazd Gemini 10, załoga: Young, Collins Dwa UFO leciały obok członu załogowego. Gdy astronauci zwrócili się do kontroli lotu o sprawdzenie obiektów za pomocą radaru, UFO błyskawicznie zniknęły. 1966 rok
Były oficer wywiadu oświadczył, ze w bazie Wright Patterson widział ciala humanoidów znajdujących się w stanie hibernacji, umieszczone w szklanych pudlach. Miały po metrze długości i szara skore. 12 września 1966, pojazd Gemini 11, załoga: Ordon, Konrad Gdy przelatywali nad Madagaskarem zauwazyli jakiś dziwny, podłużny obiekt. NASA powiedziała, ze to radziecki Proton 3 lecz jak się później okazało znajdował się on w tym czasie w odległości 550 km od tego miejsca ! 21 grudnia 1968, pojazd Apollo 8, załoga: Boran, Lovell, Anders W czasie okrążania Księżyca widzieli UFO. Do ziemi nadano wówczas komunikat : "Stwierdzamy, ze w. Mikołaj istnieje naprawdę". Ponadto na częstotliwościach używanych do komunikowania się w przestrzeni kosmicznej usłyszeli jakiś nieznany język ! 18-26 maja 1969, pojazd Apollo 10, załoga: Stafford, Young, Cernan Widziano dwa UFO. Towarzyszyły im w czasie okrążania Księżyca, a także w drodze powrotnej. 16 lipca 1969, pojazd Apollo 11, załoga: Armstrong, Collins, Aldrin LADOWANIE NA KSIEZYCU Przed ladowaniem na Księżycu dwa UFO oraz jakiś długi cylinder unosiły się w górze. Kiedy Apollo 11 wylądował wewnątrz krateru, jakieś dwa bliżej niezidentyfikowane pojazdy kosmiczne przysiadły na jego krawędzi a następnie odleciały. Zostały one sfotografowane przez Aldrin. Zdjęć nie opublikowano. NASA była zmuszona zmienić początkowo zaplanowane miejsce ładowania ładownika Jagle, ponieważ odkryto, ze w tamtym miejscu znajdują się jakieś poruszające się urządzenia. Oto fragment rozmowy, który został wycięty:
Aldrin: Co to było ? ... do cholery, co to mogło być ?...chciałbym wiedzieć.
Kontrola lotu: Co się tam dzieje ? ... kontrola lotu wzywa Apollo 11...
Aldrin: Te obiekty SA ogromne, siar... wprost gigantyczne... jak mi Bóg miły, nie uwierzylibyście ! ... Widzę tam teraz jakieś pojazdy kosmiczne... ustawione w szeregu na krawędzi krateru po tamtej stronie... oni SA na Księżycu i obserwują nas.
14 października 1969, pojazd Apollo 12, załoga: Konrad, Ordon, Bezan
Obserwatoria astronomiczne na Ziemi obserwowały dwa błyszczące UFO w pobliżu Księżyca, towarzyszące
Apollo 12. Później, przed lądowaniem na Ziemi obserwowano UFO z czerwonymi światłami.
7-19 grudnia 1972, pojazd Apollo 17, załoga: Cernan, Evans, Schmitt
Obserwowali UFO będąc jeszcze w pobliżu Ziemi, potem pojawiło się w pobliżu Księżyca, a nawet w drodze powrotnej.
12 maja 1976 roku, Pustynia australijska Odnaleziono szczątki UFO i ciala 4 humanoidów. 18 stycznia 1978 roku, baza lotnicza w Mc-Guire, New Jersey Zestrzelono UFO, które uprzednio naruszyło nie używany pas startowy. Ciala humanoidów przetransportowano samolotem należącym do bazy Wright Patterson. maj 1989 roku, Południowa Afryka Katastrofa UFO. Istnieje dość prawdopodobne przypuszczenie, ze 2 humanoidy z miejsca katastrofy żyły na Ziemi (nie wiadomo jednak jak długo).


KRĘGI W ZBOŻU

W ostatnich latach na całym świecie, a szczególnie w południowej Anglii nastąpiło gwałtowne pojawienie się kręgów i innych figur geometrycznych, w zbożu. Według pokoleń kręgi te pojawiają się od tysiącleci. Szczególnym miejscem tego
fenomenu jest południowa Anglia, gdzie tego typu zjawiska pojawiają się w okolicy Stonghenge i Soberhill. Oba te miejsca mają powiązania astronomiczne, w Stonghenge znajduje się megalityczny krąg kamienny, a w Soberhill usypany kopiec rękoma człowieka który jest najstarszy i największy w Europie. Obie budowle zbudowały cywilizacje o ogromnej wiedzy astronomicznej i matematycznej. Można więc przypuszczać, że ten kto zostawia tajemnicze znaki w zbożu przekazał im tę wiedzę tysiące lat temu. Jeden znak w latach dziewięćdziesiątych pojawił się dokładnie na osi skierowanej na w/w kopiec. Kręgi zbożowe przypisywane są obiektom UFO, ponieważ wiele obiektów w kształcie dysków, kul i świateł nocnych było obserwowanych nad polami:
? w 1960 roku, 19 lutego Australijczyk G. Puddley usłyszał świst i ujrzał jak z bagniska unosi się przedmiot w kolorze stali który wirując i migocząc zawisł na wysokości ok. 20 metrów, po czym odleciał z wielką prędkością. Na miejscu startu obiektu znaleziono trzy kręgi utworzone z powalonej trzciny. W jednym leżała ona zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a w drugim w kierunku przeciwnym. ? w 1983 roku na południu Walii , grupa studentów biologii miała zajęcia w terenie. Badali skuteczność środków chwastobójczych. Przy analizowaniu pól pszenicy używali małej kamery video. W pewnej chwili promienie słońca odbiły się od jakiegoś metalicznego obiektu. Który unosił się nad polami. Zbliżenie kamerą pozwoliło zobaczyć mały dyskoidalny obiekt o średnicy 2 m. Który w prostej linii leciał nad kłosami zboża. Na filmie widać, że obiekt poruszał się bardzo powoli, połyskując w słońcu. Po kilku minutach dysk znikną, kryjąc się za słońcem. Kiedy studenci dotarli na miejsce gdzie zobaczyli obiekt, przed ich oczami zastali niesamowity widok. W zbożu były dwa równe kręgi połączone kilkoma prostymi liniami. Studenci zapewniali, że stojąc wewnątrz kręgu słyszeli wibrujący melodyjny dźwięk. ? 14 lipca 1990 rok. N. Nowgorodow razem z bratem, córką i znajomymi wybrali się samochodem z Togliatti. Podczas jazdy zauważyli kręgi w zbożu. Średnica kół wahała się od 1 do 40 metrów, znajdowały się tam elipsy, spirale wewnątrz których pozostały maleńkie okrągłe wysepki nietkniętych kłosów o średnicy 20 centymetrów. Zbożowe figury urywały się u stóp niewielkiego pagórka, za którym zaczynał się las. Były tam drzewa, które w dziwny sposób zostały złamane na wysokości 2 i 4 metrów. Rośliny na polu również wyglądały zaskakująco, ponieważ środkowe części łodyg chwastów były przygięte ku ziemi, a ich wierzchołki pozostawały wykręcone ku górze i rośliny miały inną barwę. ? 24 maja 1991 roku w Rosji czterech ludzi obserwowało duży pojazd UFO, który na ich oczach wykonał na polu zbożowym 6 kręgów o średnicy 6 m każdy, Z wpisanymi w nie podwójnymi trójkątami.. ? w 1991 roku w Grasdorf w Niemczech odkryto kręgi zbożowe, z których jeden przedstawiał symbole ciał niebieskich używane tysiące lat temu przez astronomów sumeryjskich. W środku kręgu znaleziono okrągłą tabliczkę z brązu, która zawierała te same znaki co rysunek na polu. ? w 1991 roku w Anglii badacze kręgów zbożowych przeprowadzili skomplikowaną operacje obserwacyjną poszukując "sprawcę" kręgów. Stosowano radar, kamery do filmowania nocą, pożyczono kilka psów z farmy, zaś całe pole obstawiono specjalnym systemem bezpieczeństwa, działającym na podczerwień. Rano po opadnięciu mgły odkryto dziwny wzór. Kamery nic nie zarejestrowały. ? 19 października 1993 roku w Icarai w pobliżu Rio de Janeiro kilku świadków obserwowało z nad morskiego wieżowca światła krążące nad pobliską plażą. Rano odkryto na niej 34 kręgi o średnicy 30 m złożone z wyżłobień na pisku. W ich wnętrzu nie było żadnych śladów stóp. ? w maju 1996 roku w pobliżu Tokio dwóch świadków obserwowało o zmierzchu z odległości 100 m duży srebrzysty dysk. Zwisał on 30 metrów nad ziemią wypuszczając strumień wąskiego niebieskiego światła, którym pisało w zbożu. Kręgi znalezione rano były nietypowe. Rośliny w ich wnętrzach były pozbawione wody.


Kręgi przez nich zrobione po jakimś czasie same się podnosiły, były ułożone nierówno a źdźbła były połamane a nie skręcone jak w "prawdziwych" kręgach. Media i środki masowego przekazu zaakceptowały ich oświadczenie i wyjaśniły, że tajemnica pól została rozwiązana.


W kręgach zbożowych źdźbła traw poukładane są z tak wielką precyzją, że obserwowane z odpowiedniej wysokości odbijają światło jak lustro. Trawy i zboża są zagięte w tak umiejętny sposób, że nie są połamane i mogą dzięki czemu utrzymywać funkcje życiowe, bo przepływ soków roślinnych nie jest zakłócony. Gleba na obszarze kręgów zbożowych wykazuje zmiany energetyczne, zwiększoną oporność elektryczną, podwyższony poziom promieniowania radioaktywnego oraz promieniowania mikrofalowego. W niektórych przypadkach wierzchołek terenu jest spalony, zwęglony w innym usunięto wszystkie rośliny, nawet wierzchnią warstwę gleby. Wielu ekspertów twierdzi, że figury w zbożu maj idealnie geometryczne kształty, często z dokładnością do 0,5 cm. Analiza chemiczna ziarna kłosów z pól na których były kręgi sugeruje zmianę której nie mógł spowodować żaden człowiek. Pod mikroskopem elektronowym okazało się, że ziarno ma romboidalną strukturę niepodobną do niczego co widziano wcześniej.


UFO I BIBLIA

Każdy z nas zna fenomen UFO, jednak niewiele osób wie, iż doniesienia o UFO można także spotkać m.in. w Biblii. Jedno z takich doniesien pochodzi z "Księgi Ezachiela". Proroka Ezachiela w roku 593 p.n.e. spotkała pewna niepojęta przygoda. Sam Ezachiel tak opisał ową przygodę:

"W trzydziestym roku. W czwartym miesiącu, piątego dnia tego miesiąca, gdy byłem wśród wygnańców nad rzeką Kebar, otworzyły się niebiosa i miałem widzenie Boże. Piątego dnia tego miesiąca - był to piąty rok od uprowadzenia króla Jojachina do niewoli - doszło słowo Pana do Ezechiela, syna Buziego, kapłana, w ziemi chaldejskiej... I spojrzałem, a oto gwałtowny wiatr powiał z północy i pojawił się wielki obłok, płomienny ogień i blask do okoła niego, a z jego środka, spośród ognia, lśniło coś, jakby błysk polerowanego kruszcu. A pośród niego było coś w kształcie czterech żywych istot. A z wyglądu były podobne do człowieka, lecz każda z nich miała cztery twarze i każda cztery skrzydła. Ich nogi były proste, a stopa ich nóg była jak kopyto cielęcia i lśniły jak polerowany brąz. Pod ich skrzydłami z czterech stron były ludzkie ręce... Ich skrzydła nawzajem się dotykały; ich twarze nie obracały się gdy się posuwały, każda posuwała się wprost przed siebie...szły tam, gdzie Duch chciał aby szły...między żywymi istotami było coś jak węgle rozżarzone w ogniu, z wyglądu jakby pochodnie; poruszało się to między żywymi istotami. Ogień wydawał blask, a z ognia strzelały błyskawice. A żywe istoty biegały tam i z powrotem jak żywe błyskawice. A gdy spojrzałem na żywe istoty, oto na ziemi obok każdej ze wszystkich czterech istot było koło... A wygląd kół i ich wykonanie było jak chryzolit i wszystkie cztery miały jednakoy kształt; tak wyglądały i tak były wykonane, jakby jedno koło było w drugim... I widziałem, że wszystkie cztery miały obręcze, wysokie i straszliwe, i były dokoła pełne oczu. I gdy żywe istoty wzniosły się ponad ziemię, wzniosły się i koła. Szły tam, gdzie duch chciał, aby szły; a koła wzniosły się wraz z nim, gdyż w kołach był duch żywych istot... Nad głowami żywych istot było coś w kształcie sklepienia, błyszczącego jak niesamowity kryształ, rozciągniętego w górze nad głowami. A pod sklepieniem były rozpostarte ich skrzydła... A gdy poruszały się, słyszałem szum ich skrzydeł jak szum wielkich wód, jak głos Wszechmogącego, jak hałas tłumu, jak wrzawa wojska; a gdy staneły, opuściły swoje skrzydła. I było słychać szum znad sklepienia, które było nad ich głowami. ...A nad sklepieniem było coś z wyglądu jakby kamień szafirowy w kształcie tronu, u góry nad nim było coś z wyglądu podobnego do człowieka...widziałem jakby błysk polerowanego kruszcu, z wyglądu jak ogień wewnątrz niego, a w dół od tego, co wyglądało jak jego biodra, widziałem coś, co wyglądało na ogień a wokół niego blask. Jak wygląda tęcza, która pojawia się na obłoku, gdy pada deszcz, tak wygląda wokoło blask...gdy ją ujrzałem, upadłam na twarz. I słyszałem głos tego, który przemówił." Owa tajemnicza istota, która przemówiła do Ezechiela, zaraz po spotkaniu zabrała go ze sobą na pierwszą wyprawę: "Potem duch podniósł mnie; słyszałem potężny łoskot... A był to szum skrzydeł żywych istot, gdy się nawzajem dotykały, oraz turkot kół tuż przy nich, potężny łoskot. A duch podniósł mnie i porwał ze sobą. I szedłem w zaprawionym goryczą podnieceniu ducha, a ręka Pana mocno mi ciążyła. I przybyłem do Tel-Abib, do wygnańców mieszkających nad rzeką Kebar, i przebywałem tam osłupiały siedem dni wśród nich."

Po przeczytaniu fragmentu tego tekstu, nic specjalnego nie rzuca się w oczy. Przecież nie ma w nim ani słowa o latających talerzach itp. Pamiętać jednak należy, iż wydarzyło się to w 593r. p.n.e. Za tych czasów ludzie żyli w prymitywnych chałupach i nawet nie śnili o czymś takim jak lot w kosmos itp. Zdarzenie opisane przez proroka być może było właśnie spotkaniem obcych istot. Po dokładniejszej analizie można zauważyć parę ciekawych szczegółów w tekście. Zwróćmy uwagę na fragment "a ręka Pana mocno mi ciążyła". Dla mnie brzmi to całkiem jak opisanie siły przyspieszenia, która wciska w fotel przy gwałtownej zmianie prędkości. Ponadto amerykański naukowiec Josef Blumrich, na podstawie opisu Ezechiela, zrekonstruował pojazd którym prorok podróżował! Był on napędzany energią atomową, "cztery stwory, o wyprostowanych, rozpostartych skrzydłach", były tak naprawdę dyszami na wzór dysz Harriera. Umożliwiały one pojazdowi pionowy start, lądowanie oraz zawiśnięcie w powietrzu. Szczególnie interesujące są też "koła w kołach". Josef Blumrich opatentował je w 1974r. Obecnie trwają prace nad wyposażeniem międzyplanetarnej kapsuły w owe koła, jako urządzenie lądownicze!!!











Menu
<

Nasza strone odwiedzilo:







Wyszukaj











Wszelkie prawa zastrzezone wwwwojcikpl
>